Archiwum bloga

wtorek, 27 stycznia 2015

Nie myli się ten, kto nic nie robi

Wpis na innym forum na temat pomyłek...
Oczywiście każdemu może się zdarzyć błąd. Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Widzowi, który nie zna technik tłumaczenia (i nie słyszy oryginału), trudno ocenić, czy to naprawdę zaistniała pomyłka. Widz najczęściej słyszy to, co "wystaje" spod lektora. Bez znajomości całości trudno ocenić, czy przekład (w skrótowej formie) oddaje intencje oryginału. I o tym należy pamiętać, że z tekstu oryginalnego musiało wypaść np. 30-40% tekstu. "Tnij i skracaj!" – to pierwsze przykazanie tłumacza. Ale także: przełóż sens oryginału. Choć błędy się zdarzają, to jestem przekonana, że widz przed ekranem na pewno nie przetłumaczy filmu lepiej niż tłumacz, którego dzieło akurat ogląda. Mówię z własnego doświadczenia, ponieważ pracuję z początkującymi tłumaczami.

Nie ma takiej możliwości, żeby tłumacz, który po raz pierwszy styka się z przekładem filmowym (nie znający technik opracowania dzieła audiowizualnego), przełożył film (a raczej tekst z listy dialogowej) poprawnie. Tak samo jak my – nie przeprowadzimy operacji chirurgicznej. Tzn. wiemy jak ona wygląda, wiemy, że pacjenta trzeba uśpić, rozciąć mu np. brzuch, a potem zszyć. Ale jakie polecenie wydać anastezjologowi?


Gdyby to było takie proste, nie byłoby studiów medycznych. A jednak one istnieją i przekazują jakąś (ważną) wiedzę. Przekładu filmowego też trzeba się uczyć. I to przez wiele lat. Głównie właśnie skracania i odpowiedniej redakcji tekstu. I bardzo ważna jest też poprawność językowa. A niektórzy na ten "drobiazg" w ogóle nie zwracają uwagi. :)

Grażyna Adamowicz-Grzyb (autorka m.in.: "Tłumaczenia filmowe w praktyce")